20 czerwca 2007

Pracować czy uczyć się?

Pracować czy uczyć się?
Oto jest pytanie! Czy lepiej wstawać codziennie rano powiedzmy o tej 4.30 i dojeżdżać do pracy na 6 pracować przynajmniej do 14 wracać do domu około 15, zjeść obiad, porobić coś w domu, poodpoczywać, spać i tak w kółko, czy też lepiej wstawać powiedzmy o tej 6.30 dojeżdżać do skzoły na 8, siedzieć tam do przynajmniej 13, jak nie nawet do 15, być w domu o 16, zjeść obiad, chwilę się zrelaksować a następnie nauka przynajmniej do 20? I tak w kółko przez kilka miesięcy? Czasami naprawdę się w tym nie łapię. Z jednej strony - pracując - zarabiasz, w domu jest więcej czasu dla siebie, rodziny i inne przyjemności. Nie trzeba przygotowywać się na następny dzień, nie trzeba się aż tak stresować... ale z drugiej strony, życie jest monotonne, przed sobą jest kilka wyzwań, którym trzeba sprostać, trzeba po prostu umieć żyć w dorosłym życiu - w końcu nie ma już rodziców, którzy wszystkiego dopilnują. Ale szkoła? Dzięki szkole przez jakieś 10 lat w życiu trzeba się męczyć, często z miernym efektem, mało tego, nie masz nic z życia, o ile chcesz mieć dobre stopnie. A i tak na samym końcu trzeba zacząć pracować. Z drugiej strony można poznawać ludzi, (i kto to mówi...), bawić się częściej...

Także, nigdy nie jestem w stanie powiedzieć, czy lepsza jest praca czy też nauka. Hmm, myślę, że to jest tak, że gdy chodziłem do gimnazjum, to naprawdę nie miałęm ochoty już chodzić do szkoły, wolałęm zdecydowanie pracować. W liceum żałowałem, że nie jestem już w gimnazjum i przejawiałem coraz mniejszą chęć do pracy. Teraz zaś żałuję, że liceum trwało tylko 3 lata, a praca się zbliża coraz większymi krokami. Już tego lata mogę przecież pracować... Nie zdziwię się, jeżeli za powiedzmy 8 lat, kiedy będę mężem, może też ojcem, gdy będę pracować, będę ze swoją kochaną żoną rozmyślać, jak to kiedyś wspaniale było, gdy byłem studentem/uczniem ... No ale takie życie jest. Moje rodzeństwo też ciągle powtarza, że szkoła to najwspanialszy okres w ich życiu. Nie jestem tylko pewien, czy doszli do tego stwierdzenia po fakcie...

18 czerwca 2007

Jedną nogą ...

Tak, tak, jedną nogą już mam wakacje ^^ dzisiaj zaliczyłem matematykę. 4+. Chociaż o dziwo, mógłbym mieć dzisiaj nawet 5, gdybym na 5 napisał teorię. A tak, teorię napisałem na 4.4, co i tak mnie bardzo bardzo cieszy :-) Będę mieć naprawdę bardzo fajną średnią, niewykluczone, że nawet lepszą będę mieć średnią jak w liceum ^^ no ale na studiach to nawet nie jest tak ciężko zdobyć dobrą ocenę. Trzeba się solidnie zabrać do roboty to wtedy można wszystko ładnie pozdawać na fajne oceny.
Od jutra sie zabieram za elektrę... trzeba powtórzyć sobie cały rok... mam nadzieję, że 4 też będzie z tego, ale jak będzie 3 to i tak będzie dobrze :-)
Potem jeszcze elektronika - formalność i .... WAKACJE!!! :-D nareszcie.

Także, mam już prawie wakacje :-) Jeszcze się okazało, że gościu jednak zmienił mi ocenę za program i dostałem dwie 5 ^^ i prawdopodobnie jednak będę mieć 5 na koniec z programowania, super :-)


Byle do czwartku, w czwartek powiem, byle do poniedziałku, a w poniedziałek (najprawdopodobniej) powiem: WAKACJE!!! (które spędzę z Olą ^^)

Chociaż nie tylko z nią ... zamierzam pójśc do pracy. Myślę, że będzie gut :-)
Pozdro

16 czerwca 2007

nie(Mała) Radość ?

Na odpowiedź na wczorajszą notkę mam ciut weselszą, tak sądzę. :-) o i już od razu pierwszy uśmiech. Jadę dzisiaj do Oli, oby tylko nie padało, więc nie można być smutnym itp. ani ja, ani Ona ;-)
Przytulę ją, powiem coś do uszka, pocieszę.. będzie dobrze Olu, zdrowiej szybko, bo kolejne góry czekają na odwiedzenie :*

Kocham Cię :*

15 czerwca 2007

(nie)Mały smutek ..?

Może to nie będzie całkiem pesymistyczna notka, no ale tak jakośmi się smutnawo zrobiło.. i w sumie z dwóch powodów: po pierwsze, zaraz po naszym wypadzie w góry, Olka się rozchorowała na anginę. Jak sama twierdzi, to nie wycieczka była głównym powodem rozchorowania się.. no nie wiem, może i to nie to było przyczyną, ale i tak smutno mi jest, bo ciągle ją boli gardło... do tego ciągle nie wiem, czy jutro się spotkamy... Narazie, żadne antybiotyki nie zadziałały, teraz jest jeszcze u innego lekarza, zobaczymy, co z jej zdrówkiem.

A po drugie to... chciałem iść dzisiaj do spowiedzi. Dawno nie byłem, i jak tylko usłyszałem że dzisiaj jest uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, to sobie pomyślałem, żeby właśnie dzisiaj pójść do spowiedzi. Cóż, pech chciał, że był tam dzisiaj tylko jeden ksiądz, który odprawiał nabożeństwo.. w związku z tym, nie było nikogo innego do spowiedzi.. więc będę musiał pójść innym razem. Szkoda.

A w niedzielę idę do Ani na drugie urodziny. A miałem jechać do Oli na odpust ....

13 czerwca 2007

PKP

i wszystko jasne ;-)

Dzień jak każdy na uczelni: rano pobudka, pociąg, uczelnia, pociąg, dom... Znowu pobudka przed 5, znowu jestem trochę niewyspany i nic mi się nie chce, znowu muszę siedzieć w tym pociągu... itd. Z elektroniki o dziwo po raz kolejny dostałem 3+. Mam chyba najlepsze wyniki w grupie ciekawe, co nie? Też się dziwię. Przynajmniej już nie musze pisać kolosa poprawkowego :-) a jeżeli się okaże, że nie tracę oceny z zaliczenia, jak poprawiam, to chyba sobie poprawię. Bo jak narazie wychodzi mi 3+, a wiem, że stać mnie na więcej, wystarczy się "tylko" przyłożyć. Tym bardziej, że już za tydzień w poniedziałek jest trzecia i ostatnia kartkówka. Wystarczy, że ją zaliczę, i mam 3+ na koniec. Jednak jeżeli napiszę ją na conajmnniej 4+ to mam szanse nawet na 4. Więc myślę, że szansa jest, a jak będę mieć te 4 to będzie git :-).
Potem oczywiście powrót do domku. I PKP jak zwykle dopisało ^^. Wyjechaliśmy z Rybnika i zaraz przed drugim przystankiem pociąg się zepsuł... no i czekaliśmy sobie 15 minut aż maszynista coś tam naprawi i uruchomi pociąg z powrotem. Całe szczęście zdążyłem na mój pociąg do domu, więc wróciłem na czas :-)
A teraz sobie odpoczywam. Jutro znowu matma mnie czeka, to samo piątek. Doszedłem gdzieś do połowy, więc sądzę, że skończę to przed weekendem. A w sobotę nie ma siły, jadę do Olki :-) już się stęskniłem, więc .. .no cóż, trzeba trzeba jechać, tym bardziej, że mój Biedaczek teraz chorował i nie miał go kto przytulić ... ale w sobotę będzie mnie mieć dość ;-) jak zazwyczaj po weekendach, hehee.

No to nara, btw, ile osób tutaj zagląda? pozostaw komenta, jeżeli to przeczytałes :-P

12 czerwca 2007

Anty - ...

Antyglobaliści
Antypiraci
Antykoncepcja
Antykomputerowcy
Antypolityczni
Antymyślący
Anty... Antyradio ;-)

Ostatnio za namowami Olki wreszcie się skusiłem, by posluchać sobie trochę tego radia. Efekt? Praktycznie od niedzieli godziny 14 słucham bez przerwy. Pierwsze wrażenie jest takie, że radio to nadaje całkiem ciekawe audycje i w sumie.. dobrze się go słucha :-) Muzyka odpowiednia - od rocka przez metal bo blues/jazz. Lub w innej kolejności ;-) W każdym bądź razie, uważam, że muzyka grana przez to radio mi pasuje. A teksty, audycje? Cóż, w pełni słuchałem chyba tylko trzech: rozmowy alkoholików, anty-radio-machinę i o piłce nożnej. Nie wspomnę o koncercie życzeń (w którym właściwie tylko grali). Teksty alkoholików nasuwały różne refleksje na temat własnego życia, uzależnień i walki ze wszystkimi słabościami. Słuchacze odpowiadali na pytanie "czy przestałem być głupcem". Każdy powiedział coś sensownego, każdego wypowiedź w pewnym sensie można było odnieść do siebie. W drugiej audycji mówili o różnych ciekawych muzeach w Polsce, w tym o muzeum dobranocek, zapałek, rowerów czy "pijaństwa". Część z nich chciałoby się odwiedzić (muzeum rumu na Karaibach, muzeum wódki rosyjskiej za wschodnią granicą ;-p). A o piłce nożnej.. cóż, piłka nożna, głównie polska :-) dla wielu ludzi nic interesującego ;-)

A poza tym.. uczę się matmy. Mniej więcej połowę tematów na egzamin z teorii już umiem. Albo tak sądzę, że już umiem. Algebra, geometria.. Z geometrii narazie nie umiem jeszcze jednego tematu.. może akurat tego nie będzie? ;-) Teraz rachunek różniczkowy funkcji wielu zmiennych.. Jutro jeszcze do Rybnika muszę jechać. Myślę, że jutro już przerobię cały material i potem już będę sobie tylko powtarzać ;-)

I znowu piszę o szkole :-P biedactwa, że też się wam chce to czytać :-P wasz problem, ja nikomu nie każę tego robić. Hehe, no to trzymcie się

9 czerwca 2007

Prawie jak ..

.. wakacje ;-)

Ale nie piszcie, że prawie robi wielką różnicę.
Tak, mam już prawie że wakacje, bo jeszcze w niedalekiej przyszłości czekają mnie 2 egzaminy. Myślę, że oba zdam w pierwszym terminie i będę już mieć pełnoprawne 3 miesiące wakacji :-)
Tak na marginesie, notkę tą chciałem napisać już we wtorek no ale .. tak mi się jakoś odłożyło, hehe.

Ostatnie dni mogę porównać do nieba.. codziennie się widzę z mą Najdroższą.. ah, a wczoraj prawie dotykaliśmy nieba ;-) byliśmy w Milówce, na Zabawie :-) ale tam pięknie było :-) pusto przede wszystkim, bo akurat wybraliśmy sobie takie wzniesienie, które nie posiadało żadnego szlaku. Ot, patrzymy na mapie ścieżka jest, góra jest w miarę blisko - idziemy. Cóż, trochę nam zeszło wchodzenie, dosyć często się zatrzymywaliśmy.. ale dotarliśmy na szczyt i sobie poleżeliśmy :-) potem zejście zajęło nam 5 razy mniej czasu... na samym dole jeszcze była rzeczka, zimna i rwąca, ale bardzo przyjemna. Posiedzieliśmy sobie przy niej też chwilę, tak miło w cieniu. No a potem z powrotem na pociąg.. Jejku, jak ten czas szybko zleciał... Cały niemal dzień, a wydawać by się mogło, że kilka godzin minęło.. no cóż, tak to już jest ;-) wróciłem wieczorem do domu, zmęczony, zjadłem coś, umyłem się i poszedłem spać. A potem znowu też długo spalem (jak na mnie), bowiem spałem coś ponad 10 godzin. Po raz ostatni tak długo spalem chyba w grudniu..

No a dzisiaj trzeba się porządnie wziąć już za matmę. Pozostał mi niecały tydzień, by wyuczyć się całej teorii z tego semestru, a jest tego wcale dużo... macierze, układy równań, cała geometria, funkcje wielu zmiennych, równania różniczkowe ... niby 5 głównych działów, tematów, a 50 kartek zapisałem. W porównaniu do pierwszego semestru - 40 kartek, drugi semestr wydaje się być jednak bardziej .. "wypasiony", zważywszy też na to, że w pierwszym semestrze miałem 3 godziny wykładu a w tym - 2. No cóż, czas się zbierać :-)

ciao

4 czerwca 2007

:-)

Choć pociągi nie zawsze są na czas,
Choć dalekie podróże nie są dla mas,
Choć nie żyjemy (jeszcze) w niebie,
Ja i tak kocham Ciebie.

Choć dzisiaj nie ma pięknej pogody,
Choć w lesie rosną trujące jagody,
Choć są wielkie dziury w chlebie,
Ja i tak bardzo kocham Ciebie.

:*

2 czerwca 2007

I posprzątane ;-)

Ło ja, ile żem makulatury wyrzucił, to się w pale nie mieści ;-) Jakieś stare ksera i inne z angola, histy, polskiego z liceum, a nawet z gimnazjum, jakieś stare niepotrzebne już mi gazety, wiele, wiele innych papierów ... jeszcze mi troche zostało w sumie - głównie matma, którą sobie zostawię jeszcze na kiedyś, jakaś książka skserowana z historii a nawet jedna książka po angielsku ... mnóstwo tego jednym słowem się znalazło. A to i tak tylko z dwóch właściwie miejsc wyszukałem to wszystko... Jeszcze jedna półka czeka (ale w inny dzień) i ew. też kilka szafek, powyrzucać jakieś śmiecy posegregować itp. Do najciekawszych znalezisk można zaliczyć: zeszyt jeszcze z czasów komuny, inny zeszyt z 1995r., kiedyś je sobie zostawiłem, teraz się pozbyłem ;-) i jeszcze wiele innych śmieci, w tym kartka z większymi dziełami literackimi, jaką sobie sprawiłem jeszcze w gimnazjum. Możliwe, że znajdę jeszcze wiele takich "skarbów", no ale to mimo wszystko innym razem ;-)
Tymczasem, jestem trochę padnięty, a jeszcze przede mną przynajmniej odkurzanie pokoju czeka...

Weekend

Jak to cudownie, że pewien ktoś wymyślił weekend. Można się odstresować, odpocząć, odetchnąć i nabrać nowe siły na kolejny tydzień nauki. Na całe szczęście, przyszły tydzień będzie stosunkowo krótki. Tylko angol, matma i elektronika. Trzy dni. Myślę, że zleci to szybko ;-) a do wakacji, do powyższej listy zajęć trzeba jeszcze doliczyć jeszcze jedne zajęcia z elektroniki. A potem sesja i wakacje zupelne :D Nie mogę się ich doczekać. Ba, kto się nie może ich doczekać?

Wczoraj dostałem dosyć nietypowy prezent na dzień dziecka ;-). 2 tygodnie bez kwików, jęczeń i wyć młodego. Wyjechał na zieloną szkołę i nie będzie go te szczęśliwe 2 tygodnie ;-) hehe, ale jestem wredny, co nie? :-P

A teraz się muszę zabrać za sprzątanie... nie chce mi się jak nic tego robić... no ale trudno, kiedyś trzeba będzie przecież ;-)
Przed chwilą też zjadłem pierwsze w tym sezonie truskawki :-) mmmm ;-)
Zastanawiam się też, czy nie pomalować sobie pokój przez wakacje... tylko na jaki kolor? Jakieś propozycje?

Ciao!